O
Mikołaju Koperniku myślimy zwykle jako o tym, który wstrzymał Słońce, a ruszył
Ziemię, ale na tym nie kończyły się zdolności utalentowanego Mikołaja, który
znał się równie dobrze na matematyce, ekonomii, prawie, strategiach wojskowych,
humanistyce, medycynie... Uff… Na pewno znał się jeszcze na wielu innych
rzeczach, ale można by pewnie popaść kompleksy, słysząc o tak szerokim
wachlarzu umiejętności wielkiego torunianina, więc na tym może poprzestańmy.
Wiadomo jednak na pewno, że początkowo studiował astronomię na Akademii
Krakowskiej (dzisiejszy Uniwersytet Jagielloński), a potem kontynuował naukę w
Padwie i Bolonii, studiując prawo i medycynę. Najprawdopodobniej w Padwie
kończył studia prawnicze, które rozpoczął wcześniej w Bolonii, ale przede
wszystkim zgłębiał tam tajniki medycyny:anatomię i ziołolecznictwo. A był to
czas, kiedy wykładowcami medycyny były takie sławy jak: Gabriel Zerbi z Werony,
Andrea de Alpago, Bartolomeo de Montagnana, Giovanni d’Aquila czy Giordano dela
Torre. Co ciekawe, w międzyczasie – jeszcze w Krakowie – przyjął niższe
święcenia kapłańskie i został kanonikiem warmińskim (niemałą rolę odegrał tu
biskup warmiński Łukasz Watzeronde, zupełnie przypadkiem wuj Mikołaja), co –
jak się okazało – miało zbawienny wpływ dla jego medycznych umiejętności(wyżsi
rangą kapłani nie mogli parać się medycyną).Trudno
powiedzieć, czy medycyna i prawo były dziedzinami, które faktycznie pasjonowały
przyszłego astronoma, czy też uległ on namowom wuja, biskupa Łukasza Watzenrode
(opiekującym się Mikołajem po wczesnej śmierci jego ojca) i kapituły
warmińskiej, której członkiem był członkiem(też zresztą dzięki wujowi). Z racji
tego że biskup Watzenrode widział w siostrzeńcuswego następcę w Lidzbarku,
trudno jednoznacznie powiedzieć, czy Kopernik studiował prawo i medycynę dla
własnej przyjemności, czy też dla satysfakcji wuja. Poza tym kapituła
warmińska, udzielająckanonikowi Mikołajowi zgody na urlop, aby mógł bez
przeszkód oddać sięstudiom medycznych, wiedziała dobrze, co robi.Przyszły
Kopernik-lekarz miał stać sięosobistym doradcąmedycznym zarównoich zwierzchnika
Łukasza Watzenrodego, jak i całej kapituły.Młody
Kopernik poważnie traktował medycynę i związane z posiadaniem wiedzy medycznej
powinności. Znamienne są słowa, które zapisał na marginesie jednej z prac
medycznych: „Zapamiętaj to lekarzu! Prawdziwe jest owo powiedzenie Awicenny, że
nie wiedzący doprowadza do zabójstwa i dlatego jego powiedzenie powinno być w
pamięci każdego ostrożnego lekarza”.Musiał być nasz astronompojętnym uczniem,
skoro po powrocie do ówczesnych Prus od słów od razu przeszedł do czynów i
zajął się medycyną praktyczną. Mało tego, jak wieść niosła, miał on być
znakomitym fachowcem w tej dziedzinie. Wiadomo,
że leczyli się u niego czterej kolejni biskupi warmińscy, w tym – rzecz jasna –
jego wuj Łukasz Watzenrode, jak również kanonicy fromborscy: chorujący
na malarię Tiedemann Giese, cierpiący na krwotoki Feliks Reich, a także brat
Mikołaja, Andrzej Kopernik, zmagający się z trądem (choć mówi się, że był to
raczej syfilis niż trąd). Jego autorytet
lekarski sprawiał, że uznawano go za jednego z najbardziej znanych
medyków w Prusach Królewskich. Sam wielokrotnie opuszczał Warmię, gdzie jako kanonik przebywał, by z jego
umiejętności skorzystać moglitakże mieszkańcy Gdańska, Lubawy i Królewca. Ponoć
leczył także chorych w szpitalu św. Ducha we Fromborku, a nawet – według
żyjącego w XVIIw. Szymona Starowolskiego – świadczył swe medyczne usługi wśród
najuboższych, i to za darmo. Konsultował się także Kopernik z ówczesnymi
autorytetami medycznymi, takimi jak chociażby Benedykt Solfa, którym był
nadwornym lekarzem króla Zygmunta Starego. Pozostawiony księgozbiór wskazuje na
to, że astronomnie spoczął jako lekarz na laurach i wciąż pogłębiał wiedzę
medyczną. Jak wskazują recepty, które po nim pozostały, korzystał z dostępnych
wówczas środków leczniczych, ale – na szczęście – nie korzystał z magicznych
zastosowań trujących substancji, płazów, gadów czy… moczu. Za to był bystrym
obserwatorem i wnikliwym medykiem, co upodabnia go do słynnego bohatera
amerykańskiego serialu medycznego „Dr House”. Świadczą o tym chociażby notatki
poczynione podczas prób rozwikłania zagadki tajemniczej zarazy trapiącej
ludność na północy kraju, któradotarła także do Fromborka i Braniewa. Zwrócono
się wówczas o konsultacje do doktora Mikołaja, a ten poczynił naprędce przy
rozdziałach o zarazie w podręczniku Michała Sawonaroli kilka uwag na temat
sposobów dezynfekcji pomieszczeń i przedmiotów podczas epidemii. Ta
przenikliwość pomogła doktorowi Kopernikowi uratować mieszkańców oblężonego
przez Krzyżaków Olsztyna przed rozprzestrzenianiem się tajemniczej epidemii.Miało
to miejsce w XVI w. na Warmii, gdzie przyszły astronom miał przyjemność być
mianowanym przez wuja kanonikiem i nieco mniejszą przyjemność zmagać się z
najazdami Zakonu Krzyżackiego próbującego odzyskać tam zwierzchnictwo. A
wszystko dlatego że równolegle z zaszczytem bycia kanonikiem warmińskim wziął
na siebie ciężar administrowania dóbr kapituły warmińskiej z siedzibą na zamku
w Olsztynie. Kiedy Krzyżacy po raz ostatni zdecydowali się na odzyskanie władzy
i zdobycie olsztyńskiego zamku, Kopernik stanął na czele obrońców twierdzy.
Niestety, pod koniec oblężenia (o tym, że był to koniec Kopernik, rzecz jasna,
jeszcze nie wiedział) astronomowiprzyszło się zmagać nie tylko z Krzyżakami,
ale i z zagadkową epidemią, która zaczęła zwalać olsztynian z nóg. Kopernik
jako zaprawiony w bojach medyk początkowo stosował rutynowe zabiegi, ale zaraza
nie ustępowała, a u dopiero co wyleczonych chorych objawy wracały ze zdwojoną
siłą. Kiedy nasz Mikołaj zachodził w głowę, skąd bierze się mór, wieść o jego
zachodzeniu w głowę dotarła do Lipska i Adolpha Buttenadta, który pomógł swego
czasu astronomowi zostać członkiem Cechu Aptekarzy i Medyków. Kiedy doszły go
słuchy, że Kopernik zna odpowiedź na pytanie, skąd wzięła się epidemia, mało
tego!, że wie, jak jej zapobiec, natychmiast udał się na Warmię, aby zobaczyć
to na własne oczy. Tymczasem doktor Mikołaj, niczym serialowy doktor House,
przeprowadziłinteresujący eksperyment. Podejrzewając, że epidemia ma jakiś związek z żywnością, zabawił się w
dietetyka i podzielił olsztynian na kilka grup, które poddał różnym dietom. Po
jakimś czasie zauważył, że nie chorują jedynie ci, którzy nie jedzą… chleba. A
że nie da się wyeliminować z jadłospisu chleba (przynajmniej nie z menu
walczących z Krzyżakami chłopów na schwał), Kopernik zaczął się baczniej
przyglądać samemu pieczywu, by ostatecznie to właśnie pieczywo uznać za głównego
winowajcę. Domyślił się toruński doktor House, że musi ono ulegać
zanieczyszczeniu podczas transportu do twierdzy. Najpewniej upadające na ziemie
chleby podnoszono wraz z kurzem oraz zarazkami i takie też pajdy otrzymywali (z
zarazą w bonusie) pełniący dwunastogodzinną wartę obrońcy zamku. A że bochenki
były ciemne i chropowate, brud idealnie się z nimi komponował i tak
niezauważony trafiał do głodnych i nieświadomych niczego olsztynian z twierdzy.
Gerhard Glickselig, mieszczanin olsztyński,
miał wówczas podpowiedzieć Kopernikowi sposób na uniknięcie zanieczyszczonego
chleba. Każda pajda miała być smarowana warstwą ubitej śmietany, czyli … masła.
Jasny kolor demaskował wszelkie zanieczyszczenia i chroniłtym samym olsztynian
przed zakażeniem.
Buttendat, który oglądał poczynania toruńskiego House’a na żywo, tak bardzo zachwycił się maślaną profilaktyką, że kiedy kilka lat po śmierci Kopernika podczas I wojny religijnej w Niemczech zaczęła się szerzyć zaraza, niemiecki medyk zastosował metodę kolegi po fachu.W ten oto sposób upowszechnił się… Buttenadting, skąd miało się wziąć określenie „buttering”, czyli znana na niemal całym świecie czynność smarowania chleba masłem. Tak miało być wedłughistoryka Samuela B. Handa i lekarza Arthura S. Kunina, którzy na łamach czasopisma Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego („The Journal of the American Medical Association”) przedstawili tę oto opowieść w nawiązaniu do historycznego faktu epidemii[1]. Czy faktycznie kromka z masłem, którą serwował Kopernik swoim pacjentom ocaliła olsztynian? Torunianie święcie w to wierzą.Dziś po medycznych wyczynach Kopernika w Toruniu są dwa ślady: imię Kopernika (chociaż pewnie bardziej astronoma niż lekarza…) nositoruński Specjalistyczny Szpital Miejski oraz… fabryka słodyczy i pierników, która wprawdzie nie oferuje chleba z masłem, ale nikt przecież nie zabroni leczyć się piernikiem z grubą warstwą masła.O Koperniku-lekarzu mówią za to liczne portrety, gdzie zamiast z astrolabium pozuje z konwalią w ręku. To nie oznacza, że nasz Mikołaj był romantykiem wąchającym kwiatki (chociaż kto wie…); konwalia to znany symbol sztuki lekarskiej. Nie dokonał może Kopernik spektakularnych odkryć w dziedzinie medycyny, ale chyba nie należy wymagać od kogoś, kto tyle się napracował przy wstrzymywaniu Słońca i poruszaniu Ziemi, aby jeszcze odkrywał szczepionki i antybiotyki…
Buttendat, który oglądał poczynania toruńskiego House’a na żywo, tak bardzo zachwycił się maślaną profilaktyką, że kiedy kilka lat po śmierci Kopernika podczas I wojny religijnej w Niemczech zaczęła się szerzyć zaraza, niemiecki medyk zastosował metodę kolegi po fachu.W ten oto sposób upowszechnił się… Buttenadting, skąd miało się wziąć określenie „buttering”, czyli znana na niemal całym świecie czynność smarowania chleba masłem. Tak miało być wedłughistoryka Samuela B. Handa i lekarza Arthura S. Kunina, którzy na łamach czasopisma Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego („The Journal of the American Medical Association”) przedstawili tę oto opowieść w nawiązaniu do historycznego faktu epidemii[1]. Czy faktycznie kromka z masłem, którą serwował Kopernik swoim pacjentom ocaliła olsztynian? Torunianie święcie w to wierzą.Dziś po medycznych wyczynach Kopernika w Toruniu są dwa ślady: imię Kopernika (chociaż pewnie bardziej astronoma niż lekarza…) nositoruński Specjalistyczny Szpital Miejski oraz… fabryka słodyczy i pierników, która wprawdzie nie oferuje chleba z masłem, ale nikt przecież nie zabroni leczyć się piernikiem z grubą warstwą masła.O Koperniku-lekarzu mówią za to liczne portrety, gdzie zamiast z astrolabium pozuje z konwalią w ręku. To nie oznacza, że nasz Mikołaj był romantykiem wąchającym kwiatki (chociaż kto wie…); konwalia to znany symbol sztuki lekarskiej. Nie dokonał może Kopernik spektakularnych odkryć w dziedzinie medycyny, ale chyba nie należy wymagać od kogoś, kto tyle się napracował przy wstrzymywaniu Słońca i poruszaniu Ziemi, aby jeszcze odkrywał szczepionki i antybiotyki…
Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń