Czy ci z Was, którzy odwiedzają Toruń po
raz pierwszy, jak również ci, którzy wciąż do niego wracają, zdają sobie
sprawę, że nazwa miastapowstaław wyniku niezwykłego zbiegu okoliczności?
Przynajmniej tak mówią torunianie…Zanim jednak przyjrzymy się temu, jak było
naprawdę, należałoby przede wszystkim rozwiać wszelkie złudzenia, jakoby nazwa
grodu Kopernika pochodzi od niem. Thorn
albo
łac. Thorunia,
Torunium. Tak naprawdę pierwszy zapis dotyczący nazwy grodu Kopernika pojawia się w dokumentach krzyżackich z 1231 r. na
określenie miasta położonego nad Wisłą w niedalekim sąsiedztwie Bydgoszczy
(której nazwa najpewniej wywodzi się od imienia Bydgost, a źródła
łacińskojęzyczne podają także inne nazwy: Budegac, Bidgosciam, Budegosta,
Bidgoscha). To właśnie tam mowa jest o założonym prze Hermana van Balka,
mistrza krajowego Zakonu Krzyżackiego, mieście Torunie (Torun). Jednak według badaczy historii języka nazwy
„Toruń” nie należy w żaden sposób łączyć z językiem germańskim. Okazuje się
bowiem, że przeszła ona długą drogę, począwszy od XIII w., kiedy to
zgermanizowana została słowiańska nazwa… Tarnów (Tarnovia), która zamieniała
się w Thorn, Thoron, Thorun, a następnie – dziźki tzw. „repolonizacji” –
w„Toruń”. W ten oto sposób Toruń powsta³ z … Tarnowa. Co ciekawe, nazwa Tarnowa
pochodzi od staropolskiej tarniny (pras³owiańskie *tŗ´nina –ciernisty krzew,
powsta³e przez dodanie przyrostka -ina do rdzenia *tŗ´nъ (staropolskie. tarn) –
cierń). Można więc rzec, że Toruńzawdzięcza swoją nazwę… cierniowi.
jedynie: – To… ruń. To… ruń. I tak właśnie zapisali nazwę miasta.
jedynie: – To… ruń. To… ruń. I tak właśnie zapisali nazwę miasta.
Oczywiście,
torunianie nie byliby sobą, gdyby nie mieli własnej odpowiedzi na pytanie o
pochodzenia nazwy swojego miasta. Legenda związana z powstaniem Torunia mówi o
istnieniu bezimiennego miasta w zakolu Wisły, otoczonego grubymi murami, nad
którymi górowały wysokie baszty. Jedna z nich (a miała to być znana nam
skądinąd Krzywa Wieża) zaprzyjaźniła się z Wisłą, która obmywała jej mury. A że
była ciekawa świata, wypytywała rzekę, co tam słuchać na świecie. Ta chętnie
opowiadała jej, co dzieje się w Polsce, wszak przepływała, i to od samej
Baraniej Góry, przez cały kraj, więc miała co opowiadać.
Jednak z czasem niezwykła
przyjaźń zaczęła się psuć. Baszta miała już dość trajkoczącej przyjaciółki i
przestała jej słuchać. Wisła nie dawała jednak za wygraną i uderzała z wielką
siłą w mury baszty, próbując zmusić ją do słuchania. Krzywa Wieża zaczęła się
niepokoić natarczywością Wisły, bo woda coraz bardziej podmywała mury. Wreszcie
baszta zabrała głos. Poprosiła, żeby dawna przyjaciółka przestała podmywać jej
fundamenty: – Wisło, Wisło, nie płyń tu, bo runę!Na co rzeka
miałaodpowiedzieć:– To ruń! A echo poniosła woda. Zupełnie przypadkiem
przechodziło tamtędy dwóch wędrowców. Jeden z nich strasznie był ciekaw, cóż to
za miasto. Wtedy Wisłaodpowiedziała mu echem, ale wędrowiec usłyszał
Nie może więc dziwić fakt, że
miasto z tak baśniową historią własnej nazwy nie przestaje fascynować tych, którzy
fantazjowaniem zajmują się zawodowo. I tak Toruń pojawił się jako główny
bohater książki torunianina Tomasza Szlendaka „Leven. Opowieść
o toruńskim kupcu, krwawych zbrodniach, śpiewających żabach i czupurnej
piekareczce”, gdzie autor popuszcza wodzę fantazji i miesza swobodnie fakty
historyczne z toruńskimi legendami miejskimi, podając przy tym sporo własnych
odpowiedzi na historyczne pytania. Jest tu i trup, i wyjaśnienie skąd w Toruniu
wziął się na Rynku Staromiejskim flisak przygrywający żabom i czemu toruńskie
„katarzynki” mają taki a nie inny kształt, a przede wszystkim barwny obraz
średniowiecznego Torunia, przyprawiony dobrym humorem i odrobiną pikanterii
(patrz: Z jak ZBRODNIA).
Dla wielbicieli fantasy obowiązkową lekturą
jest heksalogia torunianki Anety Jadowskiej o policjantce Dorze Wilk, która
zupełnie przypadkiem jest równocześnie… wiedźmą. To nie jedyna podwójność w jej
życiu. Dora działa w dwóch alternatywnych miastach – realnym Toruniu i
magicznym Thornie. Jak łatwo się domyślić, w obydwu miastach dzieją się złe,
ale za to bardzo interesujące rzeczy, które sprawiają, że Dora ma pełne ręce
roboty. Trup ściele się tu gęsto, a magiczne wydarzenia przeplatają się z tymi
realnymi, dzięki czemu już nigdy nie spojrzycie na Toruń w taki sam sposób
(patrz: J jak JADOWSKA).
W Toruniu dzieje się też akcja książki
innej torunianki Kariny Obary „Dwa światy Zofii”. To powieść o współczesnym
grodzie Kopernika, która nawiązuje do nie zawsze łatwych relacji
polsko-niemieckich. Poznajemy historię torunianki, która spotyka młodego
Niemca, co staje się impulsem do poszukiwań śladów Zosi, przedwojennej miłości
swego dziadka, toruńskiego Niemca. Oboje zanurzają się w swoich historiach
rodzinnych, co przynosi zaskakujące rezultaty i daje ciekawe spojrzenie na dwa dawniej
zwaśnione narody.
Z kolei torunianka Anna Łacina jest autorką
rozgrywającej się również we współczesnym Toruniu książki dla młodzieży „Sześć
Dominika”. To opowieść o nastoletniej Dominice, która nie dość, że musi się
mierzyć z problemami typowymi dla swojego wieku, to jeszcze czeka ją
rozplątywanie zwikłanej rodzinnej historii, w której – oprócz matki i
nieznanego ojca – jest ważnym elementem. Do tego mamy jeszcze nieśmiałego
doktoranta biologii, zagubionego w polskiej rzeczywistości Szkota, szukającego
żony Irakijczyka i… szczyptę dobrego humoru.
Będąc w Toruniu, nie można nie sięgnąć po
książkę toruńskiej graficzki Iwony Chmielewskiej „Cztery strony czasu”, która
przybliży barwną, choć momentami zagmatwaną historię grodu Kopernika. Świadkiem
tej historii jest toruńska wieża ratuszowa z czterema tarczami zegara
skierowanymi w cztery strony świata. W książce Chmielewskiej mieszkańcy
okolicznych kamienic mierzą się z troskami i cieszą radościami zupełnie tymi
samymi, co i my dzisiaj.
Torunianin Janusz Bochenek natomiast
uczynił gród Kopernika miejscem niezwykłych zdarzeń opisywanych w książce „Znak
Archimedesa”. To właśnie w Toruniu główny bohater Piotr (przez rówieśników
zwany Archimem (od Archimedesa), jako że chłopię jest piekielnie uzdolnione matematycznie)
zaczyna swoją przygodę z tajemniczym kryptogramem w roli głównej, który
sprawia, że chwilę później tropi skarb w Dużym Młynie pod Łęczycą, a na drodze
stają mu coraz to nowsze i bardziej skomplikowane łamigłówki kryptologiczne i
rodzinne tajemnice. Co ciekawe, książka obfituje w zagadki, które można wraz z
Archimem rozwiązywać. Jeśli jest się w ogóle w stanie oderwać od lektury i
poświęcić czas matematyce…
Toruń jest także miejscem śledztwa
prowadzonego przez toruńskiego dziennikarza w książce torunianina Piotra
Głuchowskiego (też zresztą dziennikarza) „Umarli tańczą”. Toruński redaktor
Robert Pruski prowadzi własne dochodzenie w sprawie niewyjaśnionych zaginięć z
czasów PRL, które prowadzi go, krok po kroku, prosto do seryjnego mordercy.
Pozycja polecana wielbicielom kryminałów, którzy będą też mieli okazję
przyjrzeć się grodowi Kopernika od innej, nieznanej turystom strony.
Pozostając w kręgach kryminalnych, nie
można opuścić takiej pozycji jak „Eksterminator” Krzysztofa Wytrykowskiego(co
prawda nie torunianina, ale zafascynowanego średniowiecznym Toruniem autora),
którego akcja toczy się w XV-wiecznym Toruniu, na dwa lata przed wybuchem
wielkiej wojny z Zakonem Krzyżackim, zakończonej porażką zakonników. Autor
odsłania kulisy tego, co dzieje się w Toruniu w przededniu wojny: walka o
wpływy i brudne interesy toruńskich kupców mieszają się tu z serią okrutnych
morderstw. Oczywiście, do akcji wkroczyć musi Sherlock Holmes i doktor Watson,
czyli przyjaciele: kupiec Niclas i jego pomocnika Jan. Mrożąca krew w żyłach intryga i świetnie
oddany klimat średniowiecznego Torunia to chyba najlepsza zachęta zarówno dla
fanów kryminałów, jak idla wielbicieli powieści historycznych.
Marek Żelech, kontynuator cyklu powieści
Zbigniewa Nienackiego „Pan Samochodzik”,
poszedł o krok dalej i w książce„Pan Samochodzik i toruńskie tajemnice”
tym razem wysłał Pawła Dańca (współpracownika Tomasza N.N., czyli tytułowego
Pana Samochodzika) do Torunia, gdzie ma on odkryć tajemnicę toruńskich lochów i
sekretnego przejścia pod Wisłą między Zamkiem Dybowskim i Katedrą śś. Janów
oraz znaleźć skarb ukryty dawno temu przez hitlerowców.
Cezary Leżeński natomiast zabiera
najmłodszych czytelników do świata współczesnego Mikołajowi Kopernikowi.
„Bartek, Zuzanna i Kopernik” to książka, która jest kontynuacją przygód Bartka
(„Bartek, Tatarzy i motorynka”). Akcja
rozgrywa się zarówno współcześnie, jak i czasach Kopernika, a jej miejscem są
miasta wyjątkowo bliskie wielkiemu astronomowi: Warszawa, Kraków, Lidzbark Warmiński, i oczywiście Toruń.
Nie możemy także
zapomnieć o poetach, którzy – rymując lub nie – zachwycali się Toruniem albo…
toruńskimi piernikami. A były wśród nich wybitne postaci: Sebastian Klonowic,
Ignacy Krasicki, Zbigniew Herbert, Józef Czechowicz, Władysław Broniewski,
Tadeusz Śliwiak i wielu, wielu innych. A to na pewno nie koniec, bo Toruń był,
jest i z pewnością będzie niewyczerpanym źródłem inspiracji dla literatów
wszelkiej maści. Wystarczy tylko przejść się starówką, przegryźć piernika i
porozmawiać z przypadkowo spotkanymi torunianami. W końcu nikt tak jak oni nie
potrafi na każde pytanie o Toruń odpowiedzieć miejską legendą.
Przeczytałem ten artykuł bardzo dokładnie i bardzo dużo z niego się dowiedziałem. Bardzo dobrze zrobiłem że tutaj wszedłem.
OdpowiedzUsuńO tym nie wiedziałem :)
OdpowiedzUsuńoby więcej takich blogów jak ten
OdpowiedzUsuń